Pregoreksja – Czyli ciąża pod znakiem anoreksji

Ciąża. Upragnione dwie kreski na teście, wizyta u lekarza ginekologa, lekko zamazany wydruk USG, pierwsze bicie serduszka. Euforia, zadowolenie, poczucie spełnienia, które za chwilę – szczególnie jeśli to pierwsza ciąża – zastąpi obezwładniające poczucie odpowiedzialności, a zaraz za nim w kolejce ustawi się strach a wraz z nim wiele wątpliwości. Kolejkę uzupełni kilka osób z Twojego otoczenia, które zaczną zaglądać do Twojego talerza i kubka, do samochodu, do kalendarza, do szafy, a te bardziej pozbawione skrupułów – do sypialni i… do majtek.

Przyszła matka staje się w swoim lokalnym środowisku przedmiotem ogromnego zainteresowania, i plotek. Plotka to takie małe cholerstwo, które przykleja się do Ciebie jak rzep do rajstop w dzieciństwie i nie chce się odczepić. Kobiecie w ciąży można z troską w głosie powiedzieć niemal wszystko, a ona powinna jeszcze podziękować.

– „Bo wiesz, Mariolka, nie powinnaś nosić obcasów, bo Ci się żylaki porobią, no Ance to się porobiły.”

– „Monika, a używasz, mam nadzieję oleju migdałowego na brzuch? Jak to nie używasz?! Będziesz miała rozstępy.”

„Basiu, ale Ty przypadkiem nie jesz teraz tego całego śmieciowego jedzenia, prawda? To jest niewskazane dla dziecka. Zobacz, kochanie, tak mówią lekarze.”

„Kinga, jadłaś coś dzisiaj w ogóle? Jesteś za chuda, to może źle się skończyć dla dziecka. Moja sąsiadka też była taka chuda i miała ogromną anemię, leżała dwa miesiące – wyobrażasz sobie! – na patologii ciąży.”

Ciało ciężarnej troską ogółu

Wiele uwagi poświęca się przyszłym mamom w kontekście ich wyglądu – obecnego i przyszłego, a także jedzenia. Dopiero co poinformowałaś bliskich o swoim stanie, a już dobre rady wysypują się z telefonu i skrzynki e-mail, jakby teraz każda kobieta w rodzinie (wliczając w to ciocię, która dzieci nie ma) stała się profesjonalnym dietetykiem. Pisały na zapas, czy jak? Jak by nie dość było mitów i emocji, które Ci towarzyszą związanych ze spożywaniem niektórych potraw, czy cukrzycą ciążową.

Zachodzisz w ciążę, więc musisz liczyć się z tym, że Twój wygląd będzie ciekawszym tematem niż ostatnie zawirowania polityczne, czy dolegliwości zdrowotne seniorki rodu. Każdy kilogram, który przybierzesz i zgubisz, zostanie zauważony i skomentowany. Zawsze będzie albo za dużo albo za mało Ciebie w Tobie. Nie ma tutaj złotego środka i nie ma jak przed tym uciec. Możesz oczywiście uzbroić się w asertywność i włożyć w rękawy kilka ciętych ripost, ale oto ciążowa zachcianka każe schować buńczuczność do kieszeni i poprosić babcię o ulubione knedle, a mamę o jedyny na świecie barszcz, bo inny będzie wyłącznie cieniem i bladą imitacją – to uczucie zna większość ciężarnych. 

Idealna ciężarna

Ogromna presja i nacisk na wygląd (nieważne, czy w kontekście zdrowia, czy dobrego samopoczucia w samej ciąży czy później) sprawiają, że wiele kobiet już od chwil gdy zobaczą dwie kreski na teście, skrupulatnie planuje swoją dietę. Gdzie kończy się uważność i troska wobec siebie samej tak bardzo w ciąży potrzebne, a zaczyna uprząż i gorset społecznych oczekiwań, które wraz z rosnącym brzuchem duszą coraz bardziej? Czy to wciąż dbanie o siebie i o rozwijającego się człowieka, czy jednak obsesja?

Kasia dokładnie pamięta moment, w którym pierwszy raz poczuła, że przytyła za dużo w ciąży, chociaż miała książkową wagę.

To było jakoś w trakcie przytulania z moim partnerem. Pamiętam, że złapał mnie za udo, miałam na sobie cienkie legginsy i top ciążowy, to była wczesna wiosna, ale mnie od drugiego trymestru niemal ciągle było gorąco. Powiedział wtedy coś w stylu „no, no, ile tu się zrobiło tego ciała”. Doskonale pamiętam, że mówił to z serdecznością i w żartobliwym tonie. Zresztą, często żartowaliśmy, że jestem takim małym pingwinkiem, który nosi przed sobą swoje najcenniejsze jajo. W tamtym momencie nie było mi jednak do śmiechu, musiałam włożyć całą siłę woli w to, by nie pognać do łazienki i nie zmusić się do wymiotów. Mój partner nie wiedział, ale jako nastolatka miałam problemy z kompulsywnym objadaniem się i bulimią. Myślałam, że po 15 latach, z których kilka spędziłam u terapeutów, temat mam z głowy. Okazało się, że nie.

Ania wspomina o upokorzeniu, jakiego doznała u swojego lekarza ginekologa prowadzącego ciążę.

Szanuję bardzo mojego lekarza, ma dobrą opinię i jest świetnym specjalistą. Już na pierwszej wizycie w 8.tygodniu ciąży usłyszałam, że maksymalnie wolno mi przytyć 12 kilogramów. Trochę mnie to zdziwiło, bo wszędzie naokoło widziałam dziewczyny, które przybierały między 18 a 20 kg, a po ciąży bez problemu wracały do dawnej wagi. Przez mdłości w pierwszym trymestrze nie mogłam jeść i straciłam około 2 kilogramów z wagi, z którą zaczęłam ciążę. Pod koniec drugiego trymestru przytyłam między kolejnymi wizytami aż 4 kilogramy. Lekarz był oburzony, powiedział, że to nienormalne i jak mogłam się do tego doprowadzić. Było mi bardzo przykro. Wyszłam z gabinetu z poczuciem ogromnego wstydu, tak jakbym wstawała w nocy i opróżniała lodówkę. Tymczasem bardzo pilnowałam zawartości talerza, ja… byłam po prostu głodna. Od tamtej wizyty postanowiłam ignorować ten głód.

Nieco inna jest historia Martyny, a jej finał bardzo podobny.

Krzywą cukrową zrobiłam w prywatnym laboratorium. Był ze mną mąż, starałam się nie ruszać, nie denerwować. Jadłam dobrze, unikałam słodyczy, fast foodów. Byłam dobrej myśli. Wyniki okazały się niepokojące. O 2 jednostki przekroczyłam dopuszczalną normę cukru po dwóch godzinach. Lekarz prowadzący ciążę skierował mnie do poradni diabetologicznej, byłam przerażona. Czekając na wizytę w poradni, jeszcze tego samego dnia umówiłam wizytę u bardzo polecanego diabetologa. W gabinecie usłyszałam, że sama jestem sobie winna, bo na pewno się objadam i moje wyniki to efekt batoników jedzonych wieczorem. Tyle tylko, że na tamten dzień waga pokazywała około 5 kilogramów do przodu, a ja byłam już przed ciążą normalnej budowy. Następnie lekarz zaczął roztaczać wizje, co stanie się ze mną i z dzieckiem, jeśli cukrzyca będzie postępować. Wróciłam do domu załamana, z płaczem opowiadałam mężowi o zaleceniach, a ręce trzęsły mi się tak, że nie byłam w stanie użyć glukometru. Postanowiłam za wszelką cenę walczyć z tym cukrem, a pierwsze, co wpadło mi do głowy, to drastyczne ograniczenie ilości przyjmowanego jedzenia, bo przecież to się zrobiło dlatego, że przytyłam…

Jak jeść a jak nie jeść w ciąży?

Takich historii jak Kasi, Ani i Martyny jest bardzo wiele. Za dużo – chciałoby się krzyknąć i tupnąć nogą. Brak empatii ze strony bliskich, nadmierne restrykcje narzucane przez lekarzy i niewystarczająca świadomość samych kobiet oraz ich otoczenia. Nie ma chyba ciężarnej, która nie szukałaby informacji, co wolno jej jeść, a czego absolutnie nie powinna spożywać. Wątpliwości pojawiają się w restauracji, w kawiarni, a nawet na rodzinnym obiedzie. Istotne są nie tylko rodzaj i jakość spożywanych posiłków, ale również ich ilość. Nie pomagają zachęcające lub karcące spojrzenia bliskich.

Obozy są skrajne i żaden z nich nie chce ustąpić ze swojego stanowiska. Oto ciotka nr 1, która jest przekonana, że ciąża to jedyny okres w życiu kobiety, kiedy może się wreszcie porządnie najeść, nie przejmując się jednocześnie tym, ile przytyła. To ona podsuwa dodatkowy kawałek ciasta, wpycha w Ciebie ciasteczka, kiedy tylko ma ku temu okazję i kręci z dezaprobatą głową, gdy nie bierzesz drugiej dokładki obiadu. Po drugiej stronie stołu siedzi ciotka nr 2, która twierdzi, że era jedzenia „za dwoje” już dawno za nami, a każda rozsądna przyszła mama wie, że im mnie przytyje w ciąży, tym szybciej wróci do formy i do figury sprzed zajścia. To ona łypie na Ciebie, gdy wyciągasz rękę w stronę ulubionego ciasta i jest szczerze oburzona, że do obiadu chcesz pić sok, a nie wodę.

Tylko dlaczego żadna z nich nie pyta Cię, jak się czujesz. Czy lubiłaś swoją figurę przed ciążą? I czy jej utrzymanie nie było przypadkiem pasmem codziennych wyrzeczeń i nierówną walką z samą sobą? Nie było konsekwencją zaburzeń odżywiania z okresu nastoletniego? A może robiłaś wszystko, bo byłaś pod presją środowiska zawodowego?

Pregoreksja wśród ciężarnych

Naukowcy przyjrzeli się kobietom w ciąży i odkryli, że mogą one cierpieć na zaburzenia odżywiania. Temat jest bardzo trudny szczególnie na polskim gruncie, gdzie dobra matka, to taka, która poświęca się nieustannie dla dobra dziecka. Gdzie zaczyna się to poświęcenie? W ciąży oczywiście. W Polsce jest zupełnie naturalne, że gdy trzeba leżeć – leżymy, trzeba brać leki – bierzemy, należy unikać ruchu – nie ruszamy się. To samo dotyczy jedzenia. Jemy, by spełnić oczekiwania. Co jeśli jednak w głowie przyszłej mamy odzywa się głos, który mówi: „Za dużo przytyłaś.” „Nie ogarniesz tego, już nigdy nie wejdziesz w stare ciuchy.” „Masz wielkie cycki, fatalnie wyglądasz.” „Mąż późno wczoraj wrócił z pracy, bo jego koleżanki są ładniejsze od ciebie.”, „Jesteś zerem, jak mogłaś się tak zapuścić.” Jakie jest tego źródło? 

Zaburzenia odżywiania jakie można zaobserwować u ciężarnych, zostały ujęte pod pojęciem „pregoreksji”. Jest to inaczej anoreksja, która dotyka kobiet w ciąży. Przyszłe matki rezygnują ze zbilansowanej odpowiedniej dla nich i dla dziecka diety, ponieważ chcą zachować szczupłą sylwetkę i/ lub jak najszybciej odzyskać swoje ciało po porodzie. Najlepiej po chwili, dosłownie.

Sandra mówi wprost o tym najtrudniejszym okresie swojego życia.

Twój umysł zaczyna się fiksować na punkcie jedzenia. Oczywiście, gdyby Cię ktoś spytał, najważniejsze jest dziecko i jego zdrowie, jesteś tego świadoma. Jednocześnie jednak nie chcesz przytyć więcej, niż jest to absolutnie konieczne. Tylko ile to jest dokładnie? 3, 4, a może 7 kg? Zaczynasz racjonalizować jedzenie, kolejne produkty z lekkością lądują na liście żywności zakazanej. Nasz umysł jest sprytny, tłumaczysz sobie, że to dla dobra dziecka. Unikasz więc słodyczy, przetworzonej żywności, makaronów, białego pieczywa, cukru. Lista stale się rozszerza, a Ty czujesz, że masz kontrolę nad zdrowiem swoim i swojego dziecka. Jesteś panią świata. Nawet ginekolog Cię chwali, że nie jesteś jak inne pacjentki, a gdy wchodzisz do poczekali, z wyższością spoglądasz na przyszłe matki z dodatkowymi kilogramami.

Kasia po słowach partnera zaczęła dokładnie przyglądać się, co trafia na jej ciążowy talerz.

Zaczęłam panicznie bać się, że przytyję za dużo, że nigdy już nie odzyskam sylwetki, na którą tak ciężko pracowałam. Przez moment nawet żałowałam, że zaszłam w ciążę. To było okropne. Oglądałam zdjęcia ciężarnych dziewczyn na Instagramie i czułam się taka gruba, taka wielka. Do tego cały czas miałam złe samopoczucie. Byłam wciąż lekko głodna, więc brakowało mi energii, dużo spałam i byłam płaczliwa, co tłumaczyłam sobie hormonami. Oczywiście dla dobra dziecka brałam wszystkie witaminy zalecone przez lekarza.

Preogreksja nie bierze się z powietrza

Pregoreksja może mieć podłoże społeczne lub psychologiczne. Społeczeństwo nie odpuszcza i jeśli kobieta chce czuć się piękna i zadbana nie może ani na chwilę złapać głębszego oddechu. Gorset wciąż się zaciska na jej ciążowym brzuchu, aż powstają bolesne pręgi. Ciężarna musi cały czas pilnować tego jak wygląda i co sobą reprezentuje. Zadbana sylwetka staje się jej wizytówką, którą może swobodnie pokazywać między innymi w mediach społecznościowych. Jeśli jednak popuści na chwilę ten węzeł i pozwoli sobie odejść do wykreowanego kanonu, powrót może okazać się bardzo trudny, o ile w ogóle będzie możliwy.  

Przyczyny psychologiczne zaburzeń odżywiania u kobiet w ciąży, które są łudząco podobne do anoreksji, to przede wszystkim brak pewności siebie. Ciąża to czas, gdy ciało kobiety zmienia się poza jej kontrolą. Która z nas nie miała ochoty powiedzieć: „Ej, uda, dość już. Halo? Już jest Was za dużo, przestańcie rosnąć, proszę.” „Pupa, pupa, jesteś tam? Stara, bo już naprawdę nie mieszczę się nawet w te nowe spodnie ciążowe, no weź, nie rób lipy…” „Cycki, czy wy w ogóle zdajecie sobie sprawę, co robicie z kręgosłupem?!”

Owszem, w ciąży zyskasz piękne włosy i mocne paznokcie, ale często w pakiecie z cellulitem, opuchlizną i rozstępami. Jeśli końcówka ciąży przyda na zimę, możesz jeszcze ukryć się w wielkim płaszczu, kurtce puchówce i męskim swetrze. Co jeśli termin porodu to lato? Wtedy stajesz się narażona na spojrzenia i komentarze, które być może nie padną zbyt głośno – jednak ciężarne wciąż są traktowane z pewnym szacunkiem (pobłażliwością?) – ale wyszeptane i tak będą wybrzmiewać w Twojej głowie jak kanonada.

Zaburzenia odżywania w ciąży – czy mają happy end?

Kasia szybko się opamiętała dzięki czujności i empatii partnera.

Zorientował się, że coś jest nie tak i umówił mnie do psychologa. Kilka wizyt wystarczyło, abym przepracowała problem, przecież byłam już w terapii, i poczuła się lepiej. Byłam zaskoczona zjawiskiem pregoreksji, cały czas myślałam, że to hormony. Szkoda, że lekarze nic o tym nie mówią. Poszłabym po pomoc dużo wcześniej. Ważne, że spotkania pomogły i znowu zaczęłam cieszyć się ciążą, a na naszą córeczkę czekałam z radością.

Martyna trafiła do poradni diabetologicznej, w której dzięki wsparciu sympatycznych lekarzy i naprawdę świetnych – jak sama podkreśla – pielęgniarek i otrzymała jadłospisy, a także wiele wskazówek żywieniowych. Jadła potrawy, które lubiła (dużo chleba), cukier był w normie, a jej dziewczynka urodziła się zdrowa i bez komplikacji.

Nikt nawet nie wspomniał, że mogłam mieć pregoreksję. Po prostu miałam za dużo czasu i za mocno skupiłam się na diecie, jak zauważyła jedna z pielęgniarek. Cieszę się, że udało mi się szybko opanować destrukcyjne myśli i jeść zdrowo. Waga nie miała dla mnie żadnego znaczenia, ale faktycznie dzięki zaleceniom z poradni przytyłam w granicach normy.

Najtrudniej było pozbierać się Ani.

Mąż dużo pracował, starał się o awans, abym mogła zostać z dzieckiem w domu minimum dwa lata. Siedziałam sama i zaczęłam dostawać lekkiej obsesji na punkcie wagi i jedzenia. W pewnym momencie zorientowałam się, że za dużo przeglądam się w lustrze, ciągle robię pomiary, a jem mniej niż przed ciążą. Nie wiedziałam, jak sobie poradzić. Wstydziłam się komukolwiek powiedzieć, bo to brzmiałoby tak, jakbym celowo szkodziła dziecku. Bałam się, że mi je odbiorą…

Tymczasem rozwiązanie znalazło się same. Wyniki krwi Ani mocno się pogorszyły i to ginekolog skierował ją do dobrej dietetyczki. Wstępna diagnoza zapadła już podczas pierwszej wizyty: ciążowe zaburzenia odżywiania. Ania potrzebowała dobrego psychologa i gdy otrzymała wsparcie, zaczęła małymi krokami zdrowieć. Dziecko urodziło się ze zbyt niską masą urodzeniową, a pobyt na oddziale przedłużył się do kilku tygodni.

Szkoda, że nie słyszałam wcześniej o pregoreksji i możliwościach pomocy, nie wiedziałam, do kogo iść po pomoc. Wstyd był obezwładniający. Dzisiaj już bym się nie wahała, zdrowie mojego synka jest najważniejsze.

Pregoreksja metodycznie zbiera swoje żniwo

Bohaterki artykułu miały dużo szczęścia. Szybko otrzymały niezbędne wsparcie i ich dzieci urodziły się zdrowe. Niestety od tej reguły są wyjątki. Ciężarne – dokładnie tak jak Ania – boją się poprosić o pomoc. Czują presję, by być najlepszymi matkami już od momentu poczęcia. By pokazać wszystkim – szczególnie wścibskim sąsiadkom i nieco zarozumiałym ciotkom – że sobie doskonale radzą i mają wszystko pod kontrolą. Pregoreksja karmi się wstydem, to on ją ochrania niczym cieplutki koc w zimowy wieczór.

Tymczasem noworodki matek, które cierpiały na pregoreksję, mogą urodzić się ze zbyt niską masą urodzeniową, otrzymać mniej punktów skali APGAR. Wzrasta również ryzyko wystąpienia u nich niedorozwoju narządów i organów, oraz wad rozwojowych.

Jak pokonać pregoreksję?

W XXI wieku, gdy lodówki są pełne, a mieszkania przeładowane rzeczami, gdy wyprawkę kompletuje się przez pół roku, spędzając godziny w Internecie na poszukiwaniach idealnych pieluszek, przewijaka, wanienki i bodziaków, są kobiety, które jednocześnie próbują mierzyć się ze swoimi demonami. Ich demony chowają się w koszykach markowych wózków, na tylnym siedzeniu rodzinnego samochodu, w dużej szafie. Wiją gniazda w eleganckich torebkach i wielofunkcyjnych plecakach. Czekają za rzędami słoików z kaszą z warzywniaka i makaronem bio, za kosmetykami z Rossmanna i pod delikatną warstwą kurzu na podłodze. Czekają i atakują. Łączą się w duet z porannymi mdłościami, robią złośliwe miny do lustra, szepcą do ucha nocą, gdy męczy bezsenność. Wytykają zdeformowanymi palcami pełniejsze uda i rosnące piersi.

Te z nas, które z utęsknieniem czekały na małego człowieka, które go zaprosiły do swojego życia z całą mocą, być może je oleją. Zatrzasną im drzwi przed nosem, zamkną szafkę na szponach, wytrzepią z torebki, dadzą na pożarcie Rumbie. Inne, te delikatniejsze, bardziej wrażliwe poczują się małe i słabe. Dadzą się zakrzyczeć i będą potrzebowały pomocy.

Sandra straciła swoje dziecko przez preogoreksję i nie ma dnia, żeby za nim nie tęskniła. Po kilku miesiącach w szpitalu wie już, że była chora i nie była to jej wina. Wsparcie nie przyszło. Otoczenie, które powinno opiekować się nią przez trudne 9 miesięcy, niestety zawiodło. Być może nie czuje winy, ale wciąż na nowo zadaje sobie pytanie, co gdyby zwróciła się do kogoś o pomoc…

Preogreksja to poważne zaburzenie odżywiania, które działa destrukcyjnie zarówno na matkę, jak i nienarodzone dziecko. Dlatego tak ważne jest, aby ciężarna otrzymała jak najszybciej niezbędną pomoc. W ciąży nie ma czasu na nadmierne analizy, trzeba działać łagodnie i zdecydowanie.

To naszą odpowiedzialnością – innych kobiet: przyjaciółek, sióstr, kuzynek, matek, czy babek, jest dostrzeganie. Patrzmy na przyszłe mamy z miłością i zrozumieniem. Szukajmy obszarów, w których możemy otoczyć je opieką i troską, a nie wytknąć niedoskonałości.  I wreszcie, zredukujmy ilość dobrych rad, które wypowiadamy, a zacznijmy słuchać, bo wołanie o pomoc może być zawarte między słowami.

Share
Pin
Tweet
Related

Niskie AMH i co dalej? Zabieg PRP!

Po raz pierwszy pożegnałam się z marzeniami o macierzyństwie, gdy odebrałam wynik AMH. Przez chwilę pomyślałam, że przede mną mur, którego nie uda mi się pokonać. – to, co czuła Klaudia, która od 3 lat zmaga się z niepłodnością, jest częstą reakcją kobiet, które słyszą, że poziom rezerwy jajnikowej jest zdecydowanie zbyt niski.

Jak wiek mężczyzny wpływa na zdrowie przyszłego potomstwa?

Gdy do przedszkola przychodzi mężczyzna w kwiecie wieku i odbiera swoje dziecko, nikogo to nie dziwi. Jeszcze 20-25 lat temu zapewne pomyślano by, że to stosunkowo młody dziadek tego przedszkolaka. W Polsce w 2014 roku urodziło się 2647 dzieci, których ojcowie mieli 50 lat lub więcej. W porównaniu z 2002 rokiem, to wzrost o około 71 proc. Co się zatem zmieniło?

Comments

Co o tym myślisz ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *